Ignatius Ignatius
232
BLOG

Sepultura: Chaos DVD (2002) - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 2

Sepultura: Chaos DVD (2002) - RecenzjaPierwsze w historii Sepultury DVD to była nie lada gratka dla fanów grupy, dziś zresztą też jest to warta posiadania pozycja, chodź wszystko bez większego wysiłku znajdziemy na youtubie. Jest to kompilacja trzech pierwszych wydawnictw video -  Under Siege (Live in Barcelona)(1992), Third World Chaos(1995) i We Are What We Are(1996). Jest to kawałek historii brazylijskiej legendy, która została utrwalona w cennym dla fanów dokumencie o łącznej długości przekraczającej 120 minut.

Gwoździem programu jest koncert znany jako Under Siege (Live in Barcelona) (1992), który ukazał się pierwotnie na VHS dziesięć lat przed recenzowanym DVD. Zarejestrowany koncert w Barcelonie odbył się 31.05 1991 roku, po odpaleniu możemy podziwiać zespół w koncertowym szale promującym Arise(1991) – i jest to sama w sobie najlepsza rekomendacja, bowiem trudno o lepszy moment, kiedy to zespół cieszył się chwałą. Cokolwiek by wówczas nie zagrali i tak byłyby to same klasyki, przez co mamy okazje obcowania z prawie godzinnym arcydziełem. Set zdominowany rzecz jasna przez kawałki z czwartego krążka (z singlowymi „Arise” i „Dead Embryonic Cells” na czele), ale oprócz tego mamy przekrojową wycieczkę po wcześniejszych płytach – siłę rażenia podtrzymują „Inner Self”, „Beneath the Remains” oraz trochę „staroci” „Escape to the Void” i oczywiście „Troops of Doom”. Na sam koniec zapodano „Orgasmatron” ekipy Lemmiego. Jak widać od początku do końca Sepultura sieje spustoszenie, fanów ogarnęła szajba, często wdrapują się na scenę i zapodają stage diving – wiele jest świetnych ujęć, niestety całość zrealizowano jak film dokumentalny, co chwila koncert przerywany jest wywiadami z poszczególnymi członkami zespołu, można się oczywiście z tych wypowiedzi się wiele ciekawych rzeczy dowiedzieć ale osobiście nie lubię jak kroi się sztukę, zabija to klimat i dynamikę widowiska. Mimo wszystko, że było to nagrywane prawie ćwierć wieku temu to jakość obrazu i dźwięku jest bez zastrzeżeń, oczywiście na większych rozdzielczościach obraz będzie kuleć ale na komputerowym monitorze wszystko gra i buczy. Bez dwóch zdań jest to lektura obowiązkowa dla fanów zespołu jak i klasycznej ekstremy.

Sepultura: Chaos DVD (2002) - RecenzjaThird World Chaos (1995)

Druga część wydawnictwa to typowa przeplatanka utworów koncertowych i komplet klipów z lat 1987-1993. Zacznę od najciekawszej części czyli koncertowych nagrań „Crucificados Pelo Sistema” - Ratos de Porão z gościnnym udziałem Gordo and Joao i „Holiday in Cambodia” z Jello Biafrą – zwłaszcza ten drugi poraża ekspresją wykonania. Szkoda tylko, że jakość jest typowo bootlegowa ale cóż w końcu to nagrania z pierwszej połowy lat 90. Klipy jak to klipy wszyscy je w większości znamy na pamięć. Mamy tu typowe produkcje z serii – chaotyczne ujęcia z koncertów z podłożoną wersją studyjną – „Inner Self” oraz bardziej fabularyzowane obrazy współgrające z zaangażowanymi tekstami charakterystycznymi dla kawałków z Chaos A.D.(1993). Moim osobistym faworytem jest „Territory” – wciąż aktualny, chodź naiwny do bólu (zresztą jak całe przesłanie albumu z którego pochodzi), niestety zespół w sposób tendencyjny ukazał problematykę Bliskiego Wschodu i Strefy Gazy ale buntowniczy nastrój się udziela. Dobrze też ogląda się „Slave New World”,  duży + za synchronizację obrazu z dźwiękiem, w ujęciach, gdy tłum rzuca koktajlami mołotowa. Niestety kompletnei zestarzał się dideło „Arise”, chodź ukrzyżowane postacie w maskach przeciwgazowych nadal mają coś w sobie.

Sepultura: Chaos DVD (2002) - Recenzja

We Are What We Are (1996)

Na sam koniec na zasadzie suplementu otrzymujemy klipy promujące Roots (1996) – tu oczywiście wyróżnia się wyborna animacja „Ratamahatta” – chyba mój ulubiony ze względu na walory artystyczne klip. Trudno nie czuć sentymentu najbardziej minimalistycznego w tym zestawieniu „Roots Bloody Roots” i kontrastu radosnych autochtonów z Maxem, który w afekcie niemal wyrywa sobie z głowy czerwone włosy – pewnie doszły go słuchy, że w tym samym czasie w Polsce Michał W. też takie nosił. Kompletnym niewypałem z kolei jest „Attitude” tym razem na całego przeintelektualizowano przekaz i obraz jest po prostu mdły i mocno kontrastuje z doskonałą zarówno audio jak i wizualną „Ratamahatta”.

Solidne DVD, jak wspomniałem warto posiadać dla samego koncertu, cała kolekcja klipów z lat 1987-1996 wraz z wywiadami i masą innych dodatków również jest warta uwagi.

 

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura