Ignatius Ignatius
687
BLOG

Sepultura: Morbid Visions (1986) - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 2
Sepultura: Morbid Visions (1986) - RecenzjaSepultura to po portugalsku grób, nazwa zespołu braci Cavalera pochodzi od utworu Motörhead „Dancing on Your Grave” - Dançando na sua Sepultura. Poważnym kandydatem na nazwę miał być Tropa de Choque - Shock Troops, ale taka nazwa już była zajęta. Oryginalnie album otwierało intro będące fragmentem Carminy Burano monachijskiego kompozytora. Na wznowieniach darowano sobie tę sztampę* i od razu jedziemy na szybkich obrotach. Stylistycznie mamy do czynienia z bezpośrednią kontynuacją stylu zapoczątkowanego na Bestial Devastation(1985). O dziwo jakość nagrania jest słabsza niż na EPce, która też nie grzeszyła jakością. Bardzo słusznie, cały przecież urok tkwi w tych potępieńczych infernalnych wyziewach. Sama okładka wiele mówi o tym czego można się spodziewać. Ta sama maniera, jeszcze więcej groteskowego pomarańczowego bluźnierstwa. Max z resztą komanda dorzucili jeszcze więcej siarki, jeszcze więcej nieskrępowanej i niepohamowanej agresji z siebie wykrzesali, jeszcze więcej infantylnej satanistycznej i bluźnierczej otoczki wyziera z Morbid Visions (1986). Jedyne co zmodernizowano to logo na bardziej deathmetalową modłę. Album ten kończy pierwszy rozdział w historii Sepultury, podsumowuje pierwsze batalie w podziemiu i próby podniesienia łbów aby dumnie stanąć na światowych scenach. Jest to ostatni materiał nagrany z Jairo 'Tormentorem' Guedzem, który dzierżył wiosło na pozycji gitarzysty prowadzącego.
 
The Roman Empire has crucified the Messiah
The bestial power has sacrified your gods
Feared by his power, the cross He'll carry
And visions of destruction, this night You'll see
 
Sromotny ryk Maxa z charakterystycznym pogłosem lat '80 rozpoczyna tytułowe chore wizje. Brzmienie cieplejsze, dużo więcej się dzieje, wszyscy dbają aby ściana dźwięku zalewała nas, wypełniając do cna przestrzeń ciszy. Perkusja Igora brzmi bardziej miękko, złowrogie riffy niechlujnie bzyczą, opętane wokalizy wzmocnione pogłosem zbliżają się do bardziej blackowych tradycji. Kakofoniczna, głośna solówka wieńczy utwór. Cóż za śmiercionośna nawałnica a to dopiero dobrego złego początki.
 
Okrutny wrzask okaleczonego, aż rozpylił się duszny odór, który doszczętnie opanuje „Mayhem” . Max w tym utworze operuje bardziej skrzekliwymi wokalizami, szybko słowa niczym kobra jadowe razy. Słychać wyraźny progres twórczy, bardziej technicznie i gęściej panowie z piekła rodem sobie poczynają. Wspaniała praca perkusji, puls, rytm, zero monotonii, tętni życiem śmiercią, wszystkim co najlepsze. Prująca żyły solówka, otwiera wrota do kulminacyjnego druzgocącego ranienia. Szybko i trwale uszkadzającu zwierzęco-potworny cios.
 
Jeżeli wróg jakimś cudem odparł najazd wojowników śmierci [„Warriors of Death” z Bestial Devastation (1985)] to krwawą robotę dokończą z pewnością żołnierze zagłady - „Troops of Doom”, to drugi po „Necromancer” standard wczesnej Sepultury. Majestatyczny klasyczny pasaż, kontrastująca z nią ohyda wyrywająca się z trzewi Maxa i rozpędzająca się wojenna pożoga. Wojska nieuniknionego dosiadający gargantuiczne bestie, którym na umęczonym thrashowym kręgosłupie, wyrosły death metalowe wrzody i black metalowe nacieki. To nic że partie Igora brzmią jak by grał na zestawie puszek po farbie, a solo gitarowe żałośnie kwili, ważne, że tempo masowego zniszczenia jest nadludzkie i nikt nie śmie liczyć się z losem jeńców i niedobitków. Wojna trwa...
 
Nuclear warheads cry out for destruction
Insanity and corruption of the universe
Concentration camps are back again
Third Reich is here between us
 
Najdłuższym potworem na tym krążku jest „War” (nie mylić z późniejszym coverem Bloba Marleya o tym samym tytule). Brudna jatka o nieco pijacko-thrasherskiej manierze. Soczyste mieszanie w połowie utworu, transowe riffy, trochę kwadratowe ale to nic, liczy się bijąca z każdego dźwięku pasja i chęć zawojowania świata.
 
Sepultura: Morbid Visions (1986) - RecenzjaDrugą stronę płyty rozpoczyna „Crucifixion”, krwawo oj krwawo nam się tu dzieje. Znów zespół postanowił trochę po wyżywać się bardziej technicznie. Wstawka z dzwonami i łacińską sentencją wyrywa nas z otępienia, kolejny oklepany zabieg, ale w tego typu konwencji zawsze skuteczny. Max szatańsko przeciąga tytułowe słowo.
Bujający groove w „Show Me the Wrath”, chwila pauzy i Igor masakruje nas stopą podwójną, powrót gitarowego mielenia i penetrujemy Route 666. W tym kawałku Max już nie szczeka tylko bardziej growluje, miła odmiana i urozmaicenie, wokalista sugestywnie zaprasza do okazania gniewu cytat. Złowrogie wprowadzenie, ciężkie mroczne, rytualne bębny przygotowują nas na najgorsze „Funeral Rites” rozpoczyna się kapitalnym riffem niemal klasycznie heavy metalowym by przejść w speedową rozwałkę nieoszczędzającą nikogo, prostota kompozycji zbliża się do poziomu Bestial Devastation(1985). Gitary solidnie wwiercają się w umysł i duszę siejąc spustoszenie swymi kłami. Pogrzebowe żałobne wstawki nadają specyficzny klimat i dają krótki moment aby odetchnąć przy bezwzględnym tempie. Dotarliśmy już niestety samego centrum imperium potępienia, debiut wieńczy „Empire of the Damned”.  Ciężka perkusja kanonada, narastające tempo, głowa sama zaczyna miarowo headbangować, nawet wierzba za oknem zamiata swoimi dziwnymi włosami. W tym kawałku najwięcej można wychwycić wpływy klasycznego heavy metalu. W odniesieniu do całego albumu jest to naprawdę ciekawie rozbudowany utwór. Utwór i całą płytę kończy brutalny finisz - tak kończy się chyba jednak zapomniany krążek.
 
Sepultura dobrnęła do momentu, gdzie musiała dokonać poważnych wyborów, które zaważyły o późniejszych, rozwojowych dla niej decyzji. Do tego potrzebowano zastrzyku świeżej (niekoniecznie niewinnej) krwi oraz wytyczenie dalszej stylistycznej ścieżki.  
 
*Nie żebym coś miał do tej słynnej kantaty scenicznej, problem tkwi w tym, że trudno zliczyć zespoły metalowe, które wykorzystywały i wykorzystują ją jako intra i przerywniki w swej twórczości studyjnej i koncertowej.
 
Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura