Ignatius Ignatius
68
BLOG

Gorefest: Horrors in a Retarted Mind (1990) - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 3

Gorefest: Horrors in a Retarted Mind (1990) - RecenzjaRok przed ukazaniem się profesjonalnego debiutu płytowego Gorefest, poroniło swoją drugą taśmę demo, zawierającą następną porcję zaropiałego death metalu. Horrors in a Retarted Mind(1990) to kolejna porcja czterech doszczętnie przegniłych trupów. Pierwszy z nich „Confessions of a Serial Killer” zaopatrzony w nastrojowe wprowadzenie, uzbrojone w brzmienie kościelnego dzwonu i melodyjnego gitarowego motywu przygotowuje słuchacza to bezkompromisowego szlachtowania. Po tej klimatycznej przystawce, kiedy nasz seryjny morderca się rozluźnił, rozpoczyna swoją spowiedź. Holendrzy przechodzą do krwawego strugania, wokale Jana-Chrisa jeszcze bardziej zbrutalizowane, gitarzyści wyżywają się ciężkimi przeciągniętymi riffami, powolnie drążącymi świeżo zasklepione rany. Udoskonalono brzmienie werbla Marca, (któremu nic nie brakowało), sprawia, blasty burzą już nie tylko budynki a całe osiedla. Na prawdę idealne brzmienie, które potęguje narastającą gitarową schizę - niektóre długograje wówczas miały gorszą jakość nagrania niż to niepozorne demo. Uwielbiam gdy niepostrzeżenie utwory przechodzą jeden w drugi, dzięki czemu śmiercionośne apogeum jest nieustannie kontynuowane. Bezpośrednio więc przechodzimy do „Loss of Flesh” z kłującą po uszach solówką, która jest chyba jedynym zwiastunem faktu, że to już drugi kawałek. Totalne zniszczenie, Panowie z Gorefest nie mieli skrupułów brać żadnych jeńców. Kolejny klasyk brutalnego death metalu, odmęty szaleństwa wypełniają całą powierzchnię, jest to bez dwóch zdań mistrzowskie opanowanie łączenia rozpędzonej rzezi i ołowianego wolnego tempa - w obu przypadkach Gorefest jest diablo skuteczny. Trudno się oprzeć magii perkusyjnego, rzemieślniczego masakrowania, gitara w tle dymi gryzącym czarnym dymem.  Poryte chore solówki kaleczą bardziej niebezpieczne narzędzia Jigsawa.


Smashed your head against the wall
Treatment comforts temporarily
Chastise yourself extremely
To neutralise chronic pains
Automutilation dwells deep in your soul

 

Psychopatyczne wyniszczenie kontynuowane jest w utworze tytułowym. Początek to wspaniały pasaż, przejmujący apokaliptyczny nastrój śladowej ilości melodii, która potępieńczo, ledwo agonalnie drży, obłędny ciężar gitarowej pożogi, kolejny popis mistrzostwa w dziedzinie wyrzygiwania swoich trzewi, przez mistrza o blond włosach.
Wszystko co dobre, szybko się kończy tak też jest recenzowanym materiałem (chodź i tak nie ma co narzekać, bo od poprzedniego demo jest dłuższe o dwie minuty dźwiękowego pastwienia). „Foetal Carnage” poraża okrucieństwem jazgotu gitary, inaugurujący powolny początek, złowrogie pomruki oznajmiają, że czas na porządną gonitwę. Poszło zaślepione stado z piekła rodem rozdeptujące łby nieszczęśników. Najdłuższy mocarz na tym demie, wyczuwalny puls gitary basowej wywołuje dreszcz. Bezwzględnie upiorny i nihilistyczny wyziew. Umęczona gitara spazmatycznie rzęzi. Prawdopodobniej najbardziej intensywny utwór Gorefest. Dewastujące spowolnienie akcji, nieświadoma stopklatka wspomnienia atomowego podmuchu, który natychmiast porywa i spopiela pozostawiając jedynie smutne czarne ślady anihilowanych bytów. Przy tak potężnych ciosach można czuć niedosyt, z drugiej strony nie ma mowy o wypełniaczach, zbędnych dźwiękach, obie demówki wchodzą na raz i dlatego nie dziwi fakt, że całe obie taśmy zostały nagrane ponownie na potrzeby debiutu płytowego. Oba dema na szczęście były wznawiane jako autonomiczne wydawnictwo i jako dodatek do reedycji Mindloss (1991), dzięki czemu można porównać pierwotne surowe wersje z ostatecznym szlifem płyty długogrającej.

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura