Ignatius Ignatius
144
BLOG

EverEve: Regret - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

Tak, zdecydowanie rzadko się zdarza, że po stracie frontmana, w dodatku tak charyzmatycznego, będącym nie tylko wspaniałym głosem ale przede wszystkim duszą zespołu. W przypadku gotyckiego zespołu poprzeczka dodatkowo rośnie, wystarczy wspomnieć pradziadków mrocznych klimatów Joy Division. Jednak jestem pełny uznania, że zespół zaryzykował i przynajmniej odważył się pójść za ciosem i nie pozwolił zapomnieć o nazwie EverEve. Napisałem „przynajmniej” i „spróbował” bo wiem niestety Regret ni jak się ma do geniuszu swoich poprzedników. Nawet nie dlatego, że zespół nie chcąc powielać pomysłów i odcinać kuponów poszedł inną drogą. Słuchając tej płyty, słychać, że zdominowana została przez jedną osobę – Michaela Zeissla, niekiepskiego parapeciearza, który rzeczywiście w dużej mierze budował brzmienie tego zespołu. Jednak niestety na trzecim krążku okrutnie sprofanował nazwę EverEve. Nie spodziewałem się tak sztucznej i plastikowej muzyki, talent Michaela do melodii został wykorzystany w najgorszy w możliwy sposób. 90% płyty to głównie przebojowe, proste do bólu dźwięki. Dla porównania wystarczy odpalić sobie czwarty album kolegów z Darkseed, który równie mocno elektroniczny, stylistyczniekompletnie inny niż trzy pozostałe - to jednak tak wszystko zostało podane, że nie ujęło to muzyce ambitności.

W przypadku EverEve mamy do czynienia z chałturą. Momentów naprawdę godnych uwagi jest jak na lekarstwo, wszystko zlewa się w electro gotycką papkę wyzutej z duszy do cna. Jedynie szacun należy się wokaliście Benowi Richterowi, który nie nawet nie silił się „ścigać” z swoim poprzednikiem Tomem Sedotschenko i zaśpiewał na albumie po swojemu dbając jak jego poprzednik o zróżnicowane wokale. Zresztą wystarczy spojrzeć na czas trwania płyty ledwo trzy kwadranse z czego 8 minut przeznaczono na ten sam cover „Domu wschodzącego słońca”, który nomen omen jest rzeczywiście miłą dla ucha odmianą od miałkiej papki. W zasadzie nie licząc interpretacji szlagieru Animalsów, wyłamuje się też instrumentalny „The Eclipse of The Seventh Sun”. Resztę - zaorać.

 

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura