Ignatius Ignatius
62
BLOG

Crematory: Live... at the Out of the Dark Festivals - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

Album koncertowy stanowi dobrą okazję do podsumowania danego okresu działalności twórczej zespołu. Tak i też jest w przypadku Crematory, który postanowił zarejestrować koncert, który odbył się na festiwaluOut of the Dark Festivals w 1996 roku. Nie od dziś wiadomo, że koncertowe oblicze potrafi być bardziej drapieżne i dynamiczne, ze względu na sceniczną adrenalinę i wzajemne oddziaływanie publiczność-zespół. W przypadku zespołu takiego jak Crematory wpływa to wręcz zbawiennie, zwłaszcza na utwory pochodzące z niemieckojęzycznego zespołu, które są słuchalne. Zdecydowanie lepiej brzmią utwory z pierwszych dwóch albumów, adrenalina i mięsiste brzmieniepotęgują death metalowe oblicze zespołu. Nawet nieśmiertelny szlagier „Tears of Time” brzmi potężniej.

Germanizacjaw postaci reprezentantów niemieckojęzycznego albumujest dużo bardziej skuteczna dziękibardziej sensownego, rasowego brzmienia. Klawisze nie rażą swoją infantylnością,pewnie dlatego, żeprzykryte zostały kotłującymi się gitarowymi riffami i basem(!)

Tak jak pisałem, miodem na uszy są numery takie jak„Only Onece in Lifetime”, zwłaszcza gdy są agresywnie zapowiadane w języku niemieckim.Cóż dla polskiego słuchacza to już genetyczniejestjednoznacznie sugestywne.

Jedyną nowością jest krótki przerywnik zatytułowany „Out of Darkness”, który poprzedza „Lost in Myself” kolejny „przebój” który podany został bardziej pieprznie,co tu dużopisaćnawet zamulacze zCrematorybrzmią w końcu jak rasowy Crematory.Utwory te nie są już tak suche imało motoryczne.Jednakże i tak nie mają startu do „Eyes of Suffering”,którywpada w bezdenne czeluści. Takie momenty jak zagrany na basiepasaż w „Beginning of theEnd”dowodzą tylko zbrodni marginalizowania tego instrumentu w twórczości Crematory.

Na bisy zespół przylutował monumentalnym „...Just Dreaming” i eterycznym „Vision” które idealnie zwieńczyły to godzinne misterium.

W moim odczuciu jest to jeden z bardziej apetycznychkoncertówekjakie się w tamtym czasie ukazały. Jeżeli ktoś do tej pory miał się na bakier z twórczością Crematory, to jest to dobra propozycja na początek.Mimo, że jest to tylko album koncertowy, to traktuje go jako przeprosiny po miernym długograju a zarazem obietnicę poprawy na przyszłość.

 

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura